Jak pustka przelała czarę goryczy.



Czego brakuje codzienności? Czego brakuje ludziom, Polakom, Tobie, mnie? Cóż, bez wątpienia każdy jednym tchem zdoła wymienić przynajmniej kilkanaście rzeczy, w których posiadanie chętnie by wszedł. Ale i tu, jak w potocznej mowie polityków - „posiadanie”, będzie wyraźnie przejaskrawione i użyte w kontekście do jakiego przeznaczone nie jest. Bo oto myślenie kategoriami kapitalizmu powszechnego, sprowadza nasze odczucia na tor podaży i popytu, które jak się niestety okazuje nie rządzą jedynie rynkiem, ale równie sprawnie, ba – nawet  wydajniej, rządzą naszą wyjątkowo słabo przed owym wpływem chronioną, podświadomością. Ile jest zatem ofiar populistycznej retoryki reklamy, pieniądza i źle rozumianego „posiadania”...? Trudno dokładnie policzyć, ale na pewno ponad osiem miliardów. Skąd tyle? Ano stąd, że siedząc przed telewizorem znanej marki, mam na sobie ubranie równie popularne co piwo, którym popijam pizzę, z pewnej potężnej, sieciowej pizzerii. Wszystkiemu towarzyszy zaś odgłos reklamy towaru, który kupię w jednym takim, dużym markecie, w którym zwykłem robić zakupy. Sześć na jednego, co wykluczając kraje rozwijające się, oraz te dzielnie stawiające opór cywilizowanej części świata, z pewnością znacząco wzmocni średnią światową, stawiając mnie równocześnie, jeżeli nie na czele, to na pewno w peletonie przeciętnych nabywców.


Po co w takim razie silić się na udowadnianie, że złe jest to, czego integralną częścią stajemy się owijani zaraz po urodzeniu w becik wiodącej firmy „dostarczającej najwyższej klasy artykułów dla Twojego maluszka, już niemal od 100 lat”? Może niektórym wydaje się niedorzeczne uczucie, które wielu towarzyszy na co dzień – uczucie rodem z matrixa – sterowania i uświadamiania, które prawdopodobnie niezauważalnie i bezkarnie oddziaływałoby na ludzi, gdyby niektórzy nie odczuwali potrzeb sprowadzających się do czegoś ponad zakupy, zabawę, jedzenie, picie i seks. Jest ich całkiem sporo, ale jakoś trudno wypromować zdrowy tryb życia i równowagę psychiczną w komercyjnych stacjach telewizyjnych w najlepszym czasie antenowym, przez co zamyka sięędne koło popytu i podaży, które w ten właśnie sposób kształtują umysły i ciała idealnych kobiet i twardzieli, których tym więcej, im mniej rozsądku w telewizji. 


Wróćmy zatem do podstaw. Czego brakuje? Pozornie niczego. Jednak, ujmując rzecz językiem zrozumiałym dla odbiorców reklamy najwyższej próby, nie warto zadowalać się tanim substytutem. Dlatego, jeżeli traktować rzeczywiste potrzeby jednostki jako niezaspokojone, dostarczanym z dnia na dzień nowym celem w życiu konsumenta, potrzebujemy ideałów... I tu sprawy ponownie się komplikują. Z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że rozleniwieni luksusem kapitalistycznej maszynerii rozkosznego zaspokajania potrzeb konsumenta, nie mam specjalnie siły i motywacji na działanie z własnej woli, które jak świat światem – nie przyniosło nigdy, nikomu tyle korzyści, w tak krótkim czasie, jak zwykły to robić solidne zakupy. Po drugie natomiast, są już przynajmniej dwa pokolenia leserów, a przykład, jak to przykład – idzie z góry.


Co zatem robić? Co robić, żeby nie wyjść na dziwaka, nie robiącego zakupów, nie oglądającego telewizji i unikającego rzeczywistości lansowanej w XXI wieku? Trzeba się niestety postarać, trzeba się wysilić. Trzeba wypracować receptę, która pozwoli nam pozostając w nurcie społecznego pędu ku „lepszemu”, niepostrzeżenie zatrzymać się w zatoczce i oddać kontemplacji otaczającej nicości, którą jeżeli uda nam się dostrzec, z czasem wypełnimy myślą i uczuciem na zawsze obcym tym, którzy okiełznawszy „rynek”, zapomnieli o uliczkach, których wokół wiele, a których treść dalece bogatsza, choć zakryta ścianą, rosnącą wprost proporcjonalnie do stopnia zamożności społeczeństw.




Michał Jaśnikowski (Vect0r)

________________________

Uprzejmie proszę o nie kopiowanie felietonu bez zgody autora.