Paradoks dnia powszedniego.



Istnienie samo w sobie stanowi ogromną wartość. Niestety – ludziom przestało to wystarczać. Trudno naturalnie wyobrażać sobie współczesnego ascetę, który bez grosza przy duszy, łazi to tu, to tam, żyjąc z miodu leśnych pszczół i polnych ziół, bo zwyczajnie – długo by nie pociągnął, ale warto jak sądzę, bezstronnie rozważyć, jakże bliskie nam stanowisko młodego człowieka, w świecie komercji, żądzy pieniądza i krwawej, bezkompromisowej walki o przetrwanie na rynku, zalanym przez rosnące w siłę płody prężnej, chińskiej gospodarki. 


Zastanówmy się na przykład, co jest ważne, dla zupełnie przeciętnego, dorastającego, młodego człowieka, który nie dość, że zagubiony w zawierusze hormonów i matni absolutnie naturalnych, jak dla jego wieku, problemów towarzyskich, obserwuje świat, który nie pozostaje bierny, nie czeka aby go odkryć, poznać, a pcha się drzwiami telewizji, oknami billboardów, pokazując nam na siłę, co dobre w życiu i jak z tego korzystać.  No bo weźmy na przykład sytuacje, kiedy z dnia na dzień znikają z naszych biurek komputery, z naszych półek telewizory, z naszych kieszeni... telefony! Co wtedy? Ano po pierwsze, rano nic nas nie obudzi, po drugie nie wyślemy żadnego sygnału, sms`a, po trzecie, nie odbierzemy poczty, po czwarte, po powrocie ze szkoły... no właśnie... co po powrocie ze szkoły? Bez przesady rzec można, iż 70% czasu wolnego jakim dysponujemy, poświęcamy to grom, to telefonowi, to sieci. Nie chodzi tu bynajmniej o „wiecznie żywy”, co pewien czas powracający, temat uzależnień, ale o styl życia, jakiemu bezwiednie, dzień po dniu poddajemy się, nie bacząc na konsekwencje, a co ważniejsze cenę, jaką przyjdzie nam za to zapłacić. Bo czym może być młody człowiek wpatrzony w ekran, jak nie marionetką, w rękach realizatora oglądanej reklamy? Patrząc w nią, nie dostrzegamy życia, które bezszelestnie, bez głośnej muzyki, kolorowych napisów, przemyka obok. Bezmyślnie dajemy się wciągnąć w rozgrywkę, która zaprowadzi nas do początku końca prawdziwego życia, w którym liczą się: rozsądne myślenie, uczciwość, prawdomówność, pokora i szacunek.  Tego wszystkiego jest dziś mało, a będzie mniej. Świat oferuje nam setki rozwiązań. Które wybrać? Komu zaufać? Niestety na te pytania mało kto może odpowiedzieć. Jedno jest pewne – młodym ludziom, bardziej niż kiedykolwiek potrzeba wzorów do naśladowania, przykładów na to, jak żyć, aby nie żałować tego, co mogło być. Aby móc dzień po dniu dokonywać trafnych, odpowiedzialnych, przemyślanych wyborów, uczyć się sztuki przetrwania we współczesnym świecie, którego brutalna rzeczywistość przechytrzyła swego stwórcę – człowieka, a jej ewolucja zmierza w nieznanym dotąd tempie, w nieznanym nikomu kierunku. 


Jak żyć, skoro tempo, jakie zostało nam narzucone, jest tak ogromne, że nie możemy się zaadaptować, jak nie oszaleć w kalejdoskopie zdarzeń dnia powszedniego?  ... nie wiem, ale wiem, że prawdziwa sztuka życia, opiera się na zasadzie pozytywności, współpracy i uprzejmości, szacunku, szczerości i wiary w innych, w to, że ich życiu przyświeca cel na tyle szczytny, ażeby przebiegając gdzieś opodal w pogoni za sukcesem, zdołali zauważyć coś, oprócz monitora. Coś, co nie świeci, nie błyska, nie rzuca się w oczy, a jest obok... Coś, bez czego świat, choćby nie wiem jak nowoczesny, nie wiem jak samowystarczalny i dumny, upadnie – młodego człowieka, jego otwarty, chłonny umysł, który pójdzie równie chętnie za dobrym, co za złym przykładem... 




Michał Jaśnikowski (Vect0r)

________________________

Uprzejmie proszę o nie kopiowanie felietonu bez zgody autora.