Rozmawiać, czy nie rozmawiać... oto jest pytanie!




Myślę, że wszyscy są zgodni, iż telefon komórkowy od pewnego czasu stał się absolutnie zwyczajnym, powszechnie lubianym i chętnie stosowanym urządzeniem. Nikogo dzisiaj, jak przed kilkoma laty, nie dziwi już widok osoby rozmawiającej na ulicy, w autobusie, czy w szkole. Rozmawiają wszyscy - młodzi i starzy, kobiety i mężczyźni, bogaci i ubodzy. Rano, w południe i w nocy - coraz częściej, coraz dłużej... bo coraz taniej. Oczywistym ciągiem przyczynowo-skutkowym jest zwiększenie zapotrzebowania ze strony konsumentów, w odpowiedzi na zmniejszanie cen i stosowanie kolejnych, coraz bardziej atrakcyjnych ofert operatorów. Dlatego też, nie tylko coraz chętniej kupujemy telefony, tak w ofertach pre-paid, jak w abonamencie, ale nawet rezygnujemy z usług operatorów stacjonarnych. Przyczyny tego zjawiska są równie oczywiste - często, choć obecnie rzadziej, aniżeli w okresie przed uwolnieniem rynku telefonii stacjonarnej na świat konkurencji wolnorynkowej, oferty operatorów telefonii mobilnej są krótko mówiąc, lepsze - bardziej przystępne, bardziej konkurencyjne, a co najważniejsze - tańsze. Mimo, iż tendencja owa ulega powolnemu odwróceniu, nadal widoczne i bardzo pozytywnie wpływające na sytuacje konsumenta zdają się być znamiona konkurencji mobilno - stacjonarnej. 


Nie bez znaczenia pozostają, rzecz jasna, coraz bogatsze i szerzej dostępne pakiety usług z zakresu przekazu danych, wprowadzane przez operatorów do i tak już szerokiego wachlarza usług, które w konfrontacji z coraz agresywniej wdzierającym się do naszego życia internetem, stanowią, obok tradycyjnej rozmowy, niezwykle łakomy kąsek dla pazernej i nienasyconej potrzeby bycia on-line. 


I tak kuszeni ze wszystkich stron, mniej lub bardziej nieświadomie, stajemy się częścią wielkiej machiny wolnego rynku, która z jednej strony "robi nam dobrze", z drugiej zaś jest, bo jak to w życiu są dwie strony - w tym wypadku, ważniejsze od pieniędzy - nasze zdrowie. Prawda jest jedna, niezmienna i często ukrywana: choć daleki jestem od demonizowania tego, co sam uprawiam - mało kto, podczas rozmowy myśli o tym, jakie ewentualne konsekwencje niesie za sobą "przedawkowanie". Na pewno wynika to po części z braku jednoznacznej definicji "przedawkowania", o którym mowa, jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, ze każdy rozsądny człowiek jest w stanie ocenić to samodzielnie i dawkować w zależności od aktualnych potrzeb, znajdując "złoty środek". A gdzież on jest? Odpowiem krotko - nie wiem gdzie konkretnie, ale wiem, gdzie go nie ma. Ano nie ma go w rozmowach weekendowych - jedna, dwie, trzy i pięć godzin dziennie, w rozmowach z wybranym numerem, rozmowach w obrębie firmy i tak dalej. Patrząc z drugiej strony - nie ma go również w abstynencji, prewencyjnym unikaniu, czy ograniczaniu korzystania z telefonu. Bo choć nikt jednoznacznie, z pełna odpowiedzialnością i istotnym prawdopodobieństwem nie określił następstw nadużycia, należy założyć, iż za lat dziesięć, pięćdziesiąt, czy więcej, może - choć nie musi ujawnić się przyczajone, przez lata nieodkryte (jak to w medycynie bywa), skumulowane następstwo naszego bezmyślnego postępowania. Nie przeczę - istnieje szereg przesłanek, z których jasno wynika, względny przynajmniej, brak zagrożenia - różnorakie badania, postęp techniczny itp. Nigdy jednak, taka już uroda naszego życia, nie można być niczego pewnym. 


Rozważmy zatem kilka aspektów technicznych, które przytoczone - rzucą nieco światła, na ten na pozór prosty, a jakże istotny problem.  Powszechnie uznanym faktem jest brak szkodliwości ze strony promieniowania w zakresie fali od 1 do 1000 Mhz. Jak wiadomo, zakresy pracy obecnie stosowane w telefonii komórkowej to 900 i 1800 Mhz, których wpływ na organizm człowieka można w zasadzie opisać jako termiczny - czyli podwyższający temperaturę, co naturalnie następuje w różnym stopniu, w zależności od: mocy nadajnika, czasu ekspozycji, ewentualnego zastosowania zestawu głośnomówiącego, czy słuchawki BT.  W praktyce musimy jednak brać pod uwagę zarówno kwestie dotyczące promieniowania tak pola nadajnika, jak i telefonu.  Co do samych nadajników, wiadomo jest, iż ich konstrukcja możliwie maksymalnie ogranicza negatywny wpływ na środowisko naturalne i oczywiście człowieka. Strefa zasięgu danej stacji jest możliwie duża, natomiast zminimalizowana jest emisja przy niewielkich odległościach (w praktyce stosowane są dwa rodzaje anten - anteny kierunkowe, których zadaniem jest wygenerowanie większej mocy, co koreluje z zasięgiem, natężeniem promieniowania na drodze wiązki i w pobliżu samej anteny, oraz anteny dookólne, które montuje się w sytuacji zapotrzebowania na duża moc, w obrębie niewielkiego obszaru). Nadal jednak należy brać pod uwagę czynniki towarzyszące, jak ukształtowanie terenu, czy przeszkody terenowe, które skutecznie modulują rozkład pola. W rezultacie faktem jest, iż narażenie osoby znajdującej się w bezpośrednim sąsiedztwie nadajnika, chociażby mieszkającej w budynku, na którego dachu mógłby się on znajdować, oblicza się na dawkę promieniowania rzędu 0,01 W/m2, co wynika z konstrukcji samego nadajnika i specyficznie realizowanej emisji sygnału, oraz w mniejszym stopniu, ochrony przeszkody - w tym wypadku dachu. Dawka taka jest absolutnie bezpieczna. Pewnikiem pozostanie, iż dopóki pozostajemy w zasięgu sieci, dopóty jesteśmy narażeni na promieniowanie, oraz to, że stacje bazowe emitują zdecydowanie niższe promieniowanie, aniżeli sam telefon (a ponieważ natężenie pola elektromagnetycznego maleje proporcjonalnie do kwadratu odległości, zachowanie odpowiedniego dystansu jest gwarancja większego bezpieczeństwa).  Jeżeli zaś chodzi o telefony, to na wstępie warto zaznaczyć, iż moc nadawania telefonów starego typu - analogowych, wynosiła od 2 do 8 W, co w porównaniu z obecnie używanymi aparatami cyfrowymi (max. ok. 2 W) już stanowi różnice godną podkreślenia. Ponadto różnią się one również typem transmisji - ciągła (dla analogowych) i przerywana, z modulowana mocą sygnału (w zależności od odległości do stacji bazowej i ewentualnych przeszkód terenowych) - dla cyfrowych. W efekcie, kumulacyjny ciąg nadawania oblicza się w przypadku transmisji cyfrowej, na około 1/7 ogólnego czasu trwania rozmowy, co przekłada się na mniej więcej 250 mW mocy, emitowanej podczas przeciętnej rozmowy.  Wspomniana wcześniej modulacja mocy aparatu, stanowi niezwykle istotny aspekt, bezpośrednio związany z zagadnieniami bezpieczeństwa użytkowania telefonu komórkowego, co wynika z faktu, iż moc sygnału dobierana jest zmiennie, w zależności od siły sygnału stacji bazowej na danym obszarze, (co i w tym przypadku oznacza zależność od przeszkód terenowych i odległości aparatu, względem stacji). Logicznie rzecz ujmując - telefon używa mniejszej mocy w sytuacji dostępności silnego sygnału, aniżeli przy słabym sygnale, w dużej odległości od stacji, w budynku itp. Stąd oczywiście wniosek praktyczny - niezależnie od odległości od stacji bazowej, podczas rozmowy w budynku, należałoby podchodzić do okna, a ponadto wskazane jest stosowanie zewnętrznych anten dodatkowych - szczególnie w przypadku używania telefonu w samochodzie. 


I tak dotarliśmy do końca rozważań, które choć brzmią sensownie, trudno ogarnąć i jednoznacznie podsumować. Bo jak już stwierdziłem i ja, i wielu badaczy problemu – nie sposób przewidzieć rozwoju wydarzeń, stąd jedyne, co można zalecić, to umiarkowany spokój, rozsądne gospodarowanie czasem rozmów i nie popadanie w skrajności. Humorystycznie warto dodać, iż jeden z japońskich lekarzy - doktor Hajime Kimata udowodnił, że mikrofale emitowane przez telefony komórkowe mogą wywoływać alergie. Twierdzi on, iż antygeny obecne we krwi mogą zostać pobudzone przez promieniowanie emitowane przez "komórki". Konsekwencje takiego działania to zaostrzenie alergicznych reakcji organizmu na kurz, pyłki roślin oraz sierść zwierząt.  Badanie przeprowadzone na grupie 52 osób wykazujących już wcześniej skłonności do alergii potwierdziło teorię doktora Kimata. Aby z całą pewnością stwierdzić szkodliwość telefonów komórkowych na alergików konieczne są jednak dalsze, przeprowadzone na szerszą skalę badania.  Czy przyszłość należy do mobile – alergików? 




Michał Jaśnikowski (Vect0r)

________________________

1. Opracowanie zagadnień technicznych, w oparciu o materiały pana Marcina Marciniaka.

2. Uprzejmie proszę o nie kopiowanie felietonu bez zgody autora.