Ponieważ od naszego poprzedniego wyjazdu minęło już sporo czasu, w maju 2014 roku postanowiliśmy odwiedzić Hiszpanię w ramach poznawania Europy bliskiej, choć wciąż tajemniczej. Jako miejsce docelowe obraliśmy Benidorm - miasto, które od osady rybackiej - cytując za Wikipedią: „zajmuje obecnie pierwsze miejsce na świecie pod względem ilości drapaczy chmur w przeliczeniu na mieszkańca.” Fakt, robi to wrażenie. Nawet pomimo okresu „low-season” pełnymi garściami czerpaliśmy z wyjątkowo ciekawego „pomieszania” latynoskiego temperamentu z europejskimi standardami. Prawdę mówiąc, mimo iż język przywołuje wspomnienia Ameryki Południowej, to ludzie - jakkolwiek mili i sympatyczni, ulegli chyba nieco komercjalizacji w duchu nowoczesnej Europy, tracąc po drodze to, co kiedyś wywieźli za wielką wodę - temperament, radosne podejście do życia i ich słynne „hasta maniana"…Wynajętym samochodem pokonaliśmy kilkaset kilometrów, odwiedzając Alicante, z lotniczym portem docelowym naszej podróży, Walencję - piękne, zabytkowe miasto ze zjawiskowym oceanarium, które powinno stanowić obowiązkowy punkt każdej wycieczki do tej części Hiszpanii.
Klimat, roślinność, infrastruktura - wszystko stanowi wyjątkowo osobliwą mozaikę elementów właściwych tak Europie, jak wspomnianym latynoskim, odległym krainom, pełnym plaż, muzyki, tańca i dobrego wina. To wszystko sprawia, że ten południowo - zachodni kraniec cywilizacji starego kontynentu pozostaje ciekawą propozycją dla szukających wakacyjnych wrażeń w oderwaniu od codzienności, choć w odległości i za kwoty zbliżone do rozsądnych.
Słowem polecamy i zachęcamy. Hiszpania niejedno ma imię, zatem przyjdzie zapewne czas na pozostałe, niemniej interesujące jej zakątki.
Justyna i Michał Jaśnikowscy.