Przyznać muszę bez bicia, że przełom starego i nowego roku, nigdy nie był w moim kalendarzu malkontenta szczególnie istotną datą. Naturalnie i tym razem, jeszcze kilka dni przed godziną zero nie spodziewałem się, co nadejdzie. Bo oto, jak to mówią „nagle, a niespodziewanie”, w odzewie na nasze zaproszenie, nasza niezawodna ekipa w niemal pełnym składzie stawiła się. No i to był zaledwie początek...
Całość trudno objąć jednym przymiotnikiem, ale kilka takich jak: wystrzałowa, klawa, niezapomniana i wyjątkowa, znakomicie pasuje do opisania naszych wrażeń z tych kilku godzin. Cóż - kolejny raz utwierdziłem się w przekonaniu, iż atmosfera nabiera rumieńców w odpowiednim towarzystwie, które katalizuje dobrą zabawę czasem nawet niezależnie od miejsca harców.Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak serdecznie podziękować Wszystkim za tak mile spędzony czas, życzyć spełnienia marzeń tych wykrzyczanych na całe gardło i tych wyszeptanych w kochane uszka. Mam szczerą nadzieję, że za rok powtórzymy te wygibasy!
Justyna i Michał Jaśnikowscy.