No i stało się… Kolejny Sylwester za nami. Przyznam bez bicia, że ilekroć w przeszłości myślałem nad zabawą 31 grudnia, tyle razy z pewnym niezrozumieniem rozważałem potrzebę ludzką do cieszenia się z upływającego czasu. Jednak odkąd imprezy sylwestrowe przybrały charakter podobny tej ostatniej, kiedy „ewolucja” dała upust beztrosce i kiedy grono tak zacne zaszczyca nasze włości swą znakomitą obecnością, patrzę na te kilka godzin jakby łaskawiej.
Ten rok był dla wielu z nas dobry. Dla wielu oznaczał początek ważnej życiowej drogi, innych utrwalił na obranym kursie. Niektórzy zapewne z trudem bilansują go na plus. Wszyscy jednak zgodnie, z nastaniem północy, życzyli sobie, aby Nowy Rok nie był gorszy. Ten moment lubię chyba najbardziej. Moment, kiedy uderzający do głowy pierwszy łyk szampana daje do zrozumienia, że przeżyliśmy kolejne dwanaście miesięcy. Oto znowu jesteśmy, życzymy sobie i innym tego, czy tamtego. Z wiekiem chyba tracę dystans, coraz dosłowniej traktuję życzenia zdrowia, spokoju. Pewnie dlatego, że ich właśnie najbardziej wszystkim potrzeba lub brakuje. Tak, czy inaczej mam ogromną nadzieję, iż wiele jeszcze notatek podobnej treści będzie mi dane na tej stronie zamieścić, a wiele szampanów z hukiem wystrzeli na sylwestrowej zabawie pod naszym dachem. Pięknie wszystkim dziękujemy. Do zobaczenia za rok.
Justyna i Michał Jaśnikowscy.